Ostatnia aktualizacja 9 listopada, 2020
Terry Dobson, narrator i bohater niniejszego wydarzenia, jest posiadaczem czarnego pasa (4 DAN) w Aikido, jest też współautorem książki „Giving In to Get Your Way” oraz autorem „Safe and Sound: How Not to Be a Victim”. Od kilkunastu lat zajmuje się problematyką rozwiązywania konfliktów.
…..”Wydarzenie, które stało się punktem zwrotnym mojego życia nadeszło pewnego wiosennego popołudnia, gdy jechałem pociągiem przez przedmieścia Tokio.
Wagon był względnie pusty. Gapiłem się na bezbarwne domy i pokryte kurzem żywopłoty. Na jednym z przystanków, gdy otworzyły się drzwi, cisze popołudnia przerwał nagle ryk człowieka wydzierającego się na całe gardło, miotającego ostre, sprośne, niemalże niezrozumiałe obelgi. Dokładnie w tej samej chwili, w której drzwi zamknęły się, nadal wrzeszcząc, wtoczył się do do naszego wagonu. Był wielki, pijany i brudny, miał na sobie robocze ubranie. Tors jego koszuli był sztywny od zaschniętych wymiocin, oczy płonęły demoniczną, neonową czerwienią. Na głowie miał kołtun. Wyjąc zamierzył się na pierwszą osobę, ktorą dostrzegł. Była to kobieta z dzieckiem na ręku. Uderzenie ześliznęło się po jej ramieniu, tak że zatoczyła się na kolana pary starszych ludzi. To, że dziecku nic się nie stało, było prawdziwym cudem.
Starsi ludzie zerwali się i zaczęli uciekać w drugi koniec wagonu. Byli przerażeni. Robotnik wymierzył kopniaka w plecy uciekającej starszej pani. Chybił. Stara kobieta umknęła bezpiecznie, co tak rozwścieczyło pijaka, że schwycił metalową poręcz umieszczoną pośrodku wagonu i próbowaą ją wyrwać z podłogi. Rozcięta dłoń zaczęła krwawić. Pasażerowie zamarli pełni lęku. Wstałem.
Byłem młody i w dobrej kondycji. Miałem metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu i sto dziesięć kilo wagi. Byłem wdrożony w codzienny, ośmiogodzinny trening Aikido, ktore ćwiczyłem od trzech lat. Lubiłem rzucać i zmagać się. Uważałem, że jestem twardy. Był tylko jeden kłopot – moja sprawność nie została sprawdzona w prawdziwym starciu. Jako studiującym Aikido nie pozwalano nam walczyć.
Rano, każdego ranka mój nauczyciel, twórca i założyciel Aikido, pouczał nas, ze sztuka ta poświęcona jest sprawie pokoju. „Aikido” – powtarzał nieustannie – „jest sztuką pojednania. Niezależnie, od tego kim jest ten, kto chce walczyć, zerwał przymierze ze wszechświatem. Jeżeli próbujesz dominować nad innymi, już jesteś pobity. Uczymy się jak rozwiązywać konflikty a nie jak je wszczynać”.
Słuchałem tych słów i starałem się bardzo. Ze wszystkich sił starałem się unikać walki. Doszedłem do tego, że kilka razy zszedłem z drogi chimpira, pankom kręcącym się wokół maszyn do gier ustawionych na dworcach. Z pewnością mieliby ochotę wypróbować w walce moje zdolności. Upajałem się swoją powściągliwością. Czułem się zarazem twardy i święty. Jednakże w głębi serca paliłem się do tego, aby zostać bohaterem. Chciałem mieć szansę, absolutnie usprawiedliwioną okazję, aby uratować niewinnych niszcząc innych.
„Oto ona!” – powiedziałem do siebie podnosząc się z miejsca.- „To zwierzę, ten żłób. On jest brudny, gwałtowny i zły. Pasażerowie są w niebezpieczeństwie. Jeśli zaraz czegoś nie zrobię, ktoś tu niechybnie zostanie zraniony. Muszę mu spuścić porządne lanie”.
Widząc, że wstaję, pijak skupił na mnie całe swoje szaleństwo. „Aha!” – zaryczał – „Zagraniczniak. Przyda ci się lekcja japońskich manier.” Lekko trzymając się uchwytu zawieszonego pod sufitem popatrzyłem na niego powoli. Wysłałem ku niemu cały wstręt i pogardę. Zamierzałem go usadzić, ale aby tego dokonać, musiał zacząć pierwszy. Ściągnąłem usta i przesłałem mu bezczelnego, pełnego szyderstwa całusa. „Dobra!”- wrzasnął – „Dam ci nauczkę.” Zebrał się w sobie aby się na mnie rzucić. Wiedziałem, że zaraz oberwie i nawet nie będzie wiedział, na co się nadział.
Mgnienie oka nim ruszył, ktoś krzyknął: „Hej!”. Ogłuszająco. Pamiętam, że uderzyła mnie niezwykła pogoda, radość tego okrzyku. „Hej!” Odwróciłem się w lewo, pijak w prawo. Wlepiliśmy oczy w małego starego Japończyka. Drobny, japoński dżentelmen ubrany w nieskazitelne kimono i hakama. W ogóle mnie nie zauwazył, uśmiechał się promiennie do robotnika.
„No, choo”, staruszek odezwał się gwarą, kiwając na niego. „No, choo, pogadamy”. Wielki człowiek potoczył się jak po sznurku. Zatrzymał się tuż przed starym dżentelmenem i zawisł nad nim groźnie. „Gadać z tobo? A po jako cholere?” Stary czlowiek nadal uśmiechał się promiennie. „Co piłeś” zapytał. „Piłem sake” zaryczał w odpowiedzi robotnik, „nie twój zakichany interes”.
„Och, to cudownie!”, powiedzial stary człowiek z zachwytem. „Wiesz, ja też uwielbiam sake. Ileż to radości wyjść z sake do ogrodu i czerpać przyjemność z tego, że zapada wieczór.” Zachwycony, że moze się podzielić szcześliwą wiadomością, patrzył na robotnika błyszczącymi oczami.
Wraz z wysiłkiem, żeby nadążyć za powikłaniami opowieści starego człowieka, twarz pijaka zaczęła się rozluźniać. „Taak”, powiedział wolno. „Ja też lubię ogród”. Głos mu zawisł.
„Oczywiście”, powiedział starszy pan usmiechając się, „i jestem pewny, że masz cudowną żonę”.
„Nie”, odparł robotnik, „moja żona umarła.” Zwiesił głowę. Bardzo cicho wielki człowiek zaczął łkać. „Nie mam żadnej żony, nie mam żadnego domu, nie mam żadnej pracy, nie mam żadnych pieniędzy, nie mam już dokąd iść i tak się siebie wstydzę.” Spazm czystej rozpaczy wstrząsał jego ciałem.
Teraz przyszła kolej na mnie… Stojąc tam, przepełniony swoją porządnickć, młodzieńczą niewinnością i niosącą temu światu ratunek demokratyczną słusznością, poczułem się nagle brudniejszy od niego.
Pociąg zatrzymał się na moim przystanku i wysiadłem. Gdy pociąg odjechał usiadłem na peronie. To, czego chciałem dokonać brutalną siłą, zostało spełnione przy pomocy kilku uprzejmych słów. Dane mi było ujrzeć działanie Aikido w prawdziwym starciu. To, że jego istotą jest miłość. Dokładnie tak, jak mówił założyciel. Będę musiał praktykować zupełnie inaczej i upłynie wiele czasu zanim odważę się mówić o rozwiązywaniu konfliktów.
Źródło: „Aikido” – 'miesięcznik Aikikai Zielona Góra’ – październik nr 1/90 Opowiadanie jest na stronie 7
Polecane dla Ciebie
Kluczowe punkty treningu Kung Fu Białego Żurawia (Bai He)
Żuraw jest słabym zwierzęciem, które nie ma zbyt dużo siły do wykorzystania w walce. Jednak w razie potrzeby…
Rozwijanie fizycznego potencjału w sztukach walki – część 1
W ciągu wielu lat doświadczeń i treningów praktycy sztuk walki uświadomili sobie, ze w walce istnieją w zasadzie…
Teoria Treningu Południowych Stylów Białego Żurawia
Teorie (założenia) treningu są podstawą każdego stylu. Ze zrozumienia teorii wynikają ruchy i techniki. Jeżeli praktykujesz styl Żurawia…
Dłoń Żelaznego Piasku – żelazna pięść w Kung Fu
Zachodnią widownię najbardziej fascynują pokazy rozbijania twardych przedmiotów, takich jak: deski i cegły. Jednak widownia, a nawet wykonujący…
Uszkodzenia stawów ramion podczas treningów sztuki walki
Uszkodzenia rąk zdarzają się często w treningu sztuk walk. Dzieje się tak dlatego, że prawie wszyscy praktycy sztuk…
Świeca w treningu Kung Fu
W społeczności chińskich sztuk walki, trening świecy jest istotnym elementem szkolenia adepta kung fu (gongfu). Jest tak, ponieważ…
Nastawienie podczas nauki Kung Fu
Często widzimy praktykujących Gong Fu (Kung Fu), którzy chcą osiągnąć poziom mistrza po 3-4 latach treningu. Nawet dziś…
Moralno-etyczne zasady Kung Fu
Według staro-chińskich wierzeń i przekonań, zarówno w człowieku jak i w całej przyrodzie istnieją dwa przeciwstawne i ścierające…
Qi, sploty nerwowe i punkty witalne
Prawidłowe zrozumienie takich ważnych rzeczy jak medytacja, nacisk lub uderzenia na punkty, siła wewnętrzna i masaż uzależnione są…
Styl Południowego Białego Żurawia (Nan Bai He Quan)
Mówi się, że styl ten stworzyła kobieta imieniem Fang, Qi-Niang we wczesnym okresie Qing Kangxi (1662-1723…
Historia klasztoru Shaolin
Zwracając sięw kierunku historii Wu Shu dostrzegamy, że mimo iż istniało wiele stylów, to jednak najlepiej zorganizowany był…
Kung Fu znaczy energia i czas
Podejmując naukę Kung Fu, dobrze jest rozpocząć od zrozumienia znaczenia tego słowa. Kung Fu (lub inaczej – Gongfu)…
Style Kung Fu – twarde, miękko-twarde i miękkie
Chińskie style sztuk walki można rozróżniać po sposobie w jaki manifestują Jin (bojową moc); dzielimy je na style…
Urzeczywistnianie swojego Kung Fu
Wywiad z dr Yang Jwing-Mingiem (marzec 1998)
Magazyn Kung Fu: Naucza Pan w USA od wielu lat. Polskę odwiedzał Pan wielokrotnie, obecna wizyta jest już…
Wywiad z dr Yang Jwing-Mingiem – Qi Magazine 1996
Dr Yang Jwing Ming od wielu lat jest jednym z przodujących nauczycieli sztuk walki Kung Fu, Qigong (Chi…
Trening sztuk walk
Wielu ludzi ćwiczy dziś różne sztuki walki, ale tylko nieliczni potrafią dostrzec i zrozumieć prawdziwe znaczenie treningu….