Wywiad z dr Yang Jwing-Mingiem

Wywiad z dr Yang Jwing-Mingiem – Qi Magazine 1996

Ostatnia aktualizacja 9 listopada, 2020

Dr Yang Jwing Ming od wielu lat jest jednym z przodujących nauczycieli sztuk walki Kung Fu, Qigong (Chi Kung), Taijiquan (Tai Chi Chuan) na zachodzie. To, z czego jest najbardziej znany, to jego książki, które jako jedne z pierwszych traktowały o tych starożytnych umiejętnościach i były drukowane w języku angielskim. Pomimo, że na stałe mieszka w Bostonie w USA, dr Yang podróżował po całej Europie, aby nauczać i promować swoje umiejętności. We wrześniu 1996 roku „Qi Magazine” miał okazję z nim się spotkać. 

QM: Czy może nam Pan opowiedzieć jak zaczął się interesować sztukami walki?

Yang Jwing Ming: Zacząłem w wieku piętnastu lat. Zacząłem, ponieważ lubiłem się bić! W mojej rodzinie było dziewięcioro dzieci i byliśmy dosyć biedni. Nie mieliśmy ładnych ubrań czy butów. Wszystko było połatane i ludzie śmiali się z nas. To mnie złościło i dlatego używałem pięści. Kiedy miałem piętnaście lat, jeden z moich kolegów zapytał, czy chcę się uczyć Kung Fu. W tamtych czasach nie było łatwo znaleźć mistrza, który by cię zaakceptował. Mistrzowie uczyli cię po prostu dlatego, że chcieli cię nauczyć. Albo cię lubili, albo nie. Jeśli cię nie lubili, nie uczyli cię w ogóle niczego. Poszedłem tam i on powiedział mi „Tak”. Mistrz polubił mnie, więc zacząłem ćwiczyć. Po sześciu miesiącach nie miałem ochoty się już bić. Zanim nauczysz się walczyć, mówisz „lubię walczyć”. Ale kiedy się nauczysz, odkrywasz, że walka traci na znaczeniu. Po sześciu miesiącach mówiłem „przepraszam, ja nie walczę”. A potem zacząłem trenować dla siebie. Tak zacząłem. To był Biały Żuraw (Bai He). Zacząłem Taiji (Tai Chi) ponieważ miałem wrzód od dziewiątego roku życia. Mój mistrz Białego Żurawia powiedział, „Jeśli będziesz ćwiczył Taiji, pomoże ci to uspokoić twoje organy wewnętrzne”. To dlatego zacząłem ćwiczyć Taiji. W końcu, po sześciu miesiącach, wrzód powoli zniknął. Potem kontynuowałem Taiji z powodu wrzodu, żeby zapobiec nawrotowi, nie dlatego, że lubiłem Taiji.

QM: Dlaczego kontynuujesz ćwiczenia od tak wielu lat?

Yang Jwing Ming: Właściwie dopiero w wieku 27 lat, kiedy przyjechałem do Stanów w 1974 roku zdałem sobie sprawę, że Taiji ma głębsze znaczenie. Szukałem nauczyciela w Ameryce, bo chciałem kontynuować naukę, ale nie mogłem go znaleźć. Szczególnie w 1974 roku nie było to takie proste, gdyż nie było wielu dobrych nauczycieli Taiji. Więc zacząłem szukać starych dokumentów. Zdecydowałem, że najlepszą rzeczą będzie nauczyć się samemu. Żeby to zrobić, musiałem odnaleźć wszystkie dokumenty na temat Taiji, przestudiować je i spróbować ich doświadczyć oraz je zrozumieć, a potem napisać o tym książkę. Myślałem, że jeśli będę mógł napisać dobrą książkę, pokaże ona, że zrozumiałem. Więc właściwie motywacją do pisania była chęć nauczenia samego siebie. Zbierałem informacje. Po moich książkach możesz zobaczyć, że każda nowa wchodzi bardziej w głąb, ponieważ się uczę. Jeśli napisałem książkę, która była płytka, nie nauczyłem się. 

QM: A co z Długą Pięścią?

Yang Jwing Ming: Kiedy miałem osiemnaście lat, pojechałem do Tajpeji, do college’u. W college’u miałem kolegę, który teraz mieszka w Nowym Jorku. Kiedy się poznaliśmy, odkryłem, że on uczył się Długiej Pięści i powiedziałem mu, że ja ćwiczyłem Białego Żurawia. Następną rzeczą, jaka powiedział było – „Walczymy”. Weszliśmy do klasy, zepchnęliśmy wszystkie krzesła do tyłu i zaczęliśmy, a po kilku próbach powiedziałem – „Hmm, twoje nogi są bardzo dobre” a on powiedział, „Nie, twoje ręce są bardzo dobre”. Powiedziałem, że chcę się nauczyć jego „nóg”. Odpowiedział, „Jeśli chcesz się uczyć, dlaczego nie sprowadzimy tu mojego mistrza? Więc ściągnęliśmy Mistrza Li Mao Qinga do Tam Gan College. Żeby to zrobić zorganizowaliśmy Tam Gan College Koushu Club. Uczyłem się u Mistrza Li przez osiem lat dopóki nie wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. Więc tak naprawdę miałem trzech nauczycieli: Taiji, Białego Żurawia i Długiej Pięści.

QM: Kiedy miałeś 27 lat, co sprawiło, ze uznałeś Taiji za bardziej interesujące?

Yang Jwing Ming: W wieku 27 lat, w 1974 roku, kiedy to pojechałem do Stanów Zjednoczonych, otrzymałem stypendium z Purdue University na studia doktoranckie. Najpierw pojechałem do Los Angeles w Kalifornii, potem do Nowego Jorku i próbowałem ocenić jak wyglądała tam jakość Sztuk Walki. Wtedy musiałeś zapłacić 1-2 $ tylko żeby popatrzeć na zajęcia, nie tak jak dzisiaj. Właśnie wtedy zmarł Bruce Lee i sztuki walki były w Ameryce bardzo popularne. Teraz to zaczęło spadać. Pomyślałem, „Nie znajdę tutaj nauczyciela, bo ich standard jest nie lepszy od mojego”. Wyjechałem do Purdue, gdzie zacząłem uczyć. Założyłem Purdue Kung Fu Club, ponieważ niektórym ludziom się to spodobało i chcieli się tego nauczyć. Pomyślałem również, że mógłbym zarobić jakieś dodatkowe pieniądze, których naprawdę potrzebowałem, żeby wesprzeć moją rodzinę w Tajwanie. Byłem drugi (najstarszy) w rodzinie. Wszyscy moi bracia byli w wojsku, więc nie mieli zbyt wielkich pieniędzy. Wszystkie pieniądze musiały pochodzić ode mnie, bo mój ojciec już zmarł. To był pierwszy powód, dla którego zacząłem prowadzić zajęcia, a w tym samym czasie Purdue Theatre Department chciał, żebym nauczał Taiji. Z początku byłem bardzo ciekawy i zapytałem, „Dlaczego wasz departament chce Taiji?” Odpowiedzieli, że Taiji sprawia, że ludzie są spokojniejsi i lepiej się koncentrują, tak, że mogą grać bardziej naturalnie. Bazując na tym pomyśle, uczyłem tam przez 3-4 lata. Kiedy zacząłem nauczać zrozumiałem, że muszę pojąć esencję Taiji. Im więcej nauczałem, tym bardziej to lubiłem. Zapytasz, „Jak to się stało, że bardziej polubiłem Taiji?” Właściwie poprzez nauczanie. I wtedy właśnie powiedziałem „OK, jeśli tak bardzo to lubię, spróbuję dowiedzieć się czym jest esencja”.

QM: Czy było trudno uczyć samego siebie?

Yang Jwing Ming: Fizycznie, uczenie się jest ograniczone i kiedy dotrzesz do tego limitu, wszystko poza nim jest w twoim umyśle, w twoich myślach. Zazwyczaj zostaje się ze swoim mistrzem przez 8-10 lat, a wtedy znasz już wszystko od strony fizycznej. Twój Mistrz może nauczyć cię tylko tego. To, czego nie może cię nauczyć, to doświadczenie. Te doświadczenia trzeba zbierać na własną rękę. Musisz się zastanawiać, kontynuować szukanie esencji umiejętności. W tym czasie ćwiczyłem Taiji 12 lat zanim opuściłem Tajwan. Więc kiedy pojechałem do Stanów Zjednoczonych moje podstawy Taiji nie były takie złe. Tylko, że moja teoria nie była zbyt głęboka. Dlatego też zacząłem czytać stare klasyki. One zawierają esencję Taiji. Są akumulacją setek ekspertów Taiji i ich życiorysów. Zacząłem się w tym zagłębiać. Zacząłem tłumaczyć je na angielski i opracowywać. Kiedy skończyłem tę pracę pomyślałem, „To jest Taiji.” 

QM: Czy nadal poszukujesz i kontynuujesz proces?

Yang Jwing Ming: Ciągle szukam, ale teraz bardziej połączenia z duchową stroną, ponieważ taki jest końcowy cel Taiji. Taiji wywodzi się z Zakonu Taoistów. Głównym celem Taoistów jest oświecenie aby zostać Nieśmiertelnym. W klasycznym Taiji celem finalnym jest duchowe oświecenie. Osiągnąłem poziom, na którym formy nie znaczą już tak wiele. O wiele ważniejsze jest to, że przez te formy nabieramy samo zrozumienia i wiemy, jak możemy rozwinąć rozumienie połączenia z duchową stroną. Ponieważ mam teraz 50 lat myślę, „Czym jest naprawdę duch Taiji?”. Kiedy masz dwadzieścia lat, naprawdę cię to nie obchodzi. 

QM: Kiedy trenowałeś Białego Żurawia, czy był to trening tradycyjny?

Yang Jwing Ming: Czy był tradycyjny? Przez pierwsze sześć miesięcy jedyną rzeczą, jaką się robiło był trening Ma Bu – Pozycji Konia – nic więcej. Wszyscy mogli podchodzić i bić cię kiedy tak stałeś. Widzisz moje blizny. Pochodzą od moich kolegów. Mogli cię bić, robić cokolwiek, a Mistrz to po prostu ignorował. W Chinach było surowo. Mistrz był absolutnie najwyższym autorytetem, po nim był najstarszy z grupy i tak do najmłodszego. Niestety, byłem dziewiętnasty i zarazem najmłodszy. Więc wszyscy mogli mnie bić. Pierwsze sześć miesięcy spędziłem stojąc w Ma Bu, po czym musiałem czyścić ręczniki dla moich kolegów i przynosić im wodę jako służba. Po tych sześciu miesiącach ćwiczenia Ma Bu, jeśli cię polubili, przychodzili, kopali cię i mówili, „Hmm, nieźle.” Po tym byłeś naprawdę szczęśliwy! Po tych sześciu miesiącach powoli zaczynałeś się wpasowywać. Przedtem nikt ci nie ufał i było to prawie jak jakiś test; jeśli nie mogłeś wytrzymać, odchodziłeś. Jest taka znana historia o dwóch uczniach, którzy przyszli zobaczyć się z Mistrzem Kung Fu, bo chcieli się uczyć. Mistrz nie był pewien, czy chce ich nauczać, więc powiedział, „Pokażcie mi jak silni jesteście; Ma Bu.” Obydwoje zeszli w dół, a Mistrz odszedł. Jeden z nich, kiedy Mistrz nie patrzył, wstawał. Po dziesięciu minutach nogi obojga trzęsły się. Mistrz powiedział, „Wasze nogi są zbyt słabe, nie możecie ćwiczyć”, i wysłał ich do domu. Ten sprytny zrezygnował. Drugi nie mógł w to uwierzyć. Powiedział, „Nie, muszę ćwiczyć; jeżeli to jest test, muszę go przejść.” Każdego dnia trenował, aż w końcu mógł ustać przez pół godziny. Potem wrócił zobaczyć się z Mistrzem i tym razem stał przez dziesięć minut bez żadnego problemu. Mistrz powiedział, „Ten sam człowiek, co pół roku temu, ten sam test, ale tym razem zwyciężyłeś siebie. „Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale jest to jedna z historii, którą opowiedziano nam w Tajpei. 

QM: Jak długo stałeś?

Yang Jwing Ming: Kiedy zaczynałem, na początku staliśmy po pięć minut, ponieważ nasz Mistrz był łagodny. Dbał, abyśmy nie doznali kontuzji i nie uszkodzili ścięgien, ale pół roku później – pół godziny. Pół godziny to było minimum, aby budować siłę. 

QM: Czy Biały Żuraw pochodzi z północy?

Yang Jwing Ming: Nie, Biały Żuraw jest południowym stylem, z południa rzeki Jangcy. Na północ od rzeki jest więcej płaskich, szeroko otwartych równin. Na południu jest więcej rzek i jezior. Na północy jest sucho. Kiedy jest sucho, ludzie uprawiają zboże. Nie zajmują się ryżem, bo ryż potrzebuje wody aby rosnąć. Ludzie z Północnych Chin jedzą więcej zboża i mąki, więc są wyżsi, a ich zęby są mocniejsze. Ludzie z południa uprawiają i jedzą więcej ryżu, który zawiera więcej glukozy – cukru. Jedzą więcej cukru, więc mają więcej ubytków w zębach i są niżsi. Po tysiącach lat takiego życia ludzie na północy są wyżsi. Lubią jeździć konno i są bardziej dzicy. Na południu jest bardziej tłoczno i przez większość czasu ludzie walczyli na łodziach. Ludzie z północy lubili używać nóg, ponieważ walczyli na wielkich polach i dlatego woleli walkę w długim dystansie, ale na południu, gdzie jest tłoczno, szczególnie na łodzi, nie można kopać. Jeśli się kopie można łatwo wypaść. Tak więc południowe style wykorzystują więcej niskich kopnięć, jako że łatwiej po nich wrócić do stanu równowagi na łodzi. Południowe style wykształciły więc bardziej techniki ręczne, a północne – nożne. Biały Żuraw ma swoje początki w Świątyni Shaolin. Shaolin datuje się na 1300 lat wstecz. Shaolin miał coś, co nazywano Wu Xiang Quan – Styl Pięciu Zwierząt. Były to Żuraw, Wąż, Tygrys, Leopard i Smok. Tak więc Biały Żuraw może być wyśledzony na 1300 lat wstecz i przeszedł głównie na południe od Fukien, gdzie stał się popularny. 

QM: Jakie są zasady Białego Żurawia?

Yang Jwing Ming: Biały Żuraw jest uznany za styl miękko-twardy. Tygrys, na przykład, jest stylem twardym, bo naśladuje siłę Tygrysa. Kiedy uderzasz, używasz mnóstwo siły mięsni do oddania ciosu, ale Biały Żuraw jest naprawdę miękki. Kiedy żurawie uderzają, nie mogą uderzyć mocno, więc ich ciosy są miękkie. Dopiero przy końcu spinają się i cios staje się twardy. Dlatego Biały Żuraw może być nazwany stylem miękko-twardym. Taiji jest ekstremalnie miękkie, jak bicz, ale Biały Żuraw jest gdzieś pośrodku. W ten sposób rozumiem twardą i miękką stronę. Moje podstawy z Białego Żurawia pomagają mi zrozumieć całość chińskich sztuk walki. Ponieważ nie popadam w skrajności i trzymam się środka, mogę zrozumieć obie strony. To specyficzna cecha Białego Żurawia. Miękka strona jest bardzo miękka, jak Taiji, ale twarda jest ekstremalnie twarda, jak Tygrysa Hun Gar. 

QM: Czy możesz nam opowiedzieć coś o Taiji, które studiowałeś, o jego pochodzeniu?

Yang Jwing Ming: Moim pierwszym nauczycielem Taiji był nauczyciel ze szkoły średniej. Moja szkoła średnia, ta, do której uczęszczałem, była bardzo zła. Było tam mnóstwo gangów i oni lubili walczyć. Obok mojej szkoły znajdowała się szkoła żeńska, a dalej jeszcze jedna szkoła średnia. Ta ostatnia była bardzo dobrze znana i najlepsza. Mieli nauczyciela angielskiego pochodzącego z Chin. Ten nauczyciel przyłączył się do armii w wieku szesnastu lat, ale zaczął Taiji kiedy miał sześć lat i uczył się ze swoim ojcem. Dziesięć lat miało więc jedyne podłoże Taiji, jakie posiadał, ale kiedy wstąpił do wojska, kontynuował ćwiczenia. Potem podążył za Changkaishek’iem do Tajwanu. Kiedy miał dwadzieścia dziewięć lat został nauczycielem Taiji. Chciałem uczyć się Taiji, więc szukałem go, ponieważ w tamtych czasach, jeśli byłeś w stanie znaleźć kogoś, aby cię uczył, byłeś szczęśliwy. Z początku nie wiedziałem, jakim on był nauczycielem Taiji. Po prostu chciałem się zrelaksować; cokolwiek co mogłoby pomóc mi pozbyć się wrzodu, mogło być. Kiedy wszedłem, spojrzał na mnie i powiedział, „Chcesz się uczyć Taiji, tak?”, powiedziałem, „Tak”. Odpowiedział, „Dobrze, stój nieruchomo.”. Więc stałem nieruchomo, a on położył obie swoje dłonie na mojej piersi, potem Bum! Odbił mnie przez pokój na drzwi. Całe moje ciało fruwało! Po tym powiedział, „Chodź tutaj. Teraz znasz siłę Taiji, teraz jesteś posłuszny”. I to jest pierwsza rzecz, jakiej się nauczyłem – być posłusznym. Od tamtej pory obrywałem, dostawałem za każdym razem, kiedy ruch był zły. To był mój pierwszy nauczyciel Taiji. Przez dwa i pół roku budował moje podstawy i przez ten czas nauczyłem się wielu podstawowych rzeczy, które są niezbędne w treningu Taiji. Na przykład wiele prostych technik z pojedynczych i podwójnych pchających dłoni, których się nauczyłem, pochodzą od niego. Uczył nas również innych ważnych rzeczy, na przykład trening symbolu Tao, pochodzi od niego. Nigdy nie widziałem, żeby inni nauczyciele tego uczyli, ale to są podstawy i esencja Taiji. Wtedy naprawdę go nie doceniałem. W każdym ruchu, jaki robił, pokazywał nam Fajing. Był jedynym, który tego uczył, ale wtedy o tym nie wiedziałem. Dopiero kiedy pojechałem do Tajpeji powoli zacząłem sobie uświadamiać, że to, czego się nauczyłem, nie było tym samym stylem co popularny Yang Chengfu. Jednak ciągle nie wiedziałem, skąd pochodzi styl, którego się uczyłem. Zapytałem go, nie, właściwie bałem się go zapytać, więc zrobił to jeden z moich kolegów. Powiedział nam, że nie wie. Uczył się tego w Pekinie od swojego ojca. Cała jego rodzina ciągle mieszkała w Chinach. Ciągle nie wiedziałem skąd pochodził ten styl. Wtedy, pewnej nocy kiedy przebywałem w Ameryce w Los Angeles, nie mogłem spać. Była mniej więcej szósta rano, więc włączyłem telewizję. Tam zobaczyłem faceta z Pekinu pokazującego Taiji i była to dokładnie taka sama forma, jak moja. Wow! Byłem taki szczęśliwy. Ten facet powiedział, że to forma z Yang Banhou, ale ja ciągle jeszcze nie byłem pewien. Sześć czy siedem lat temu pojechałem do Włoch. We Włoszech mieszka znany mistrz z Nanjing, który ma prawie siedemdziesiąt lat i teraz uczy w Mediolanie. Mieli tam zawody, w których wykonałem formę Taiji. Kiedy zacząłem, ten Mistrz spojrzał na mnie dziwnie, a potem złapał aparat i zaczął fotografować. Kiedy było już po wszystkim, podszedł do mnie i powiedział, „Nie widziałem tej formy Taiji od długiego czasu”. To oznaczało, że coś wiedział, więc zacząłem go wypytywać skąd pochodzi to Taiji. Powiedział, że to forma Yang Banhou. Wtedy zacząłem rozumieć, że cały ten fajing pochodził od Yang Banhou. Yang Banhou był bardzo dobrze znany ze swojego fajingu, manifestacji siły Taiji. Niedawno, mniej więcej pięć lat temu, w Stanach, ktoś opublikował książkę o znanych sztukach walki. Znajdowało się tam zdjęcie syna Yanga Banhou przedstawiającego tą samą formę. Więc teraz, z trzech różnych źródeł wiem, że moje Taiji pochodzi od Yang Banhou. Ciągle jest mi ciężko wyśledzić to u mojego nauczyciela. To właśnie wtedy zacząłem naprawdę doceniać mojego mistrza. W 1978 skończyłem studia i w 1979 powróciłem do Tajwanu. Mój Mistrz od Białego Żurawia zmarł w 1976, więc pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było pójście do jego domu i odwiedzenie jego grobu oraz złożenie uszanowania jego dwóm synom. Następną rzeczą były odwiedziny u mojego nauczyciela Taiji, ponieważ chciałem mu pokazać, jak bardzo go szanuję. Kiedy udałem się do szkoły, nie mogłem go znaleźć. Było lato, więc wszyscy nauczyciele byli na wakacjach. Spytałem woźnego, a on powiedział, „Słyszałem, że on wyjechał do Malezji dawno temu”. Wyjechał, a ja do dzisiaj nie mogę go znaleźć. Gdziekolwiek jestem wspominam jego imię mając nadzieję, że ktoś wie gdzie on jest. Problem tkwi w tym, że on może wcale nie chce się ze mną kontaktować. Wielu mistrzów, jeśli nie kontaktowałeś się z nimi przez trzy czy cztery lata, nie chce kontaktować się z tobą. 

QM: Jak twoje treningi Taiji dopasowywały się do Białego Żurawia?

Yang Jwing Ming: Wtedy na zajęciach z Taiji było tylko pięciu uczniów. Ćwiczyliśmy od 6.20 do 7.20 rano, potem musiałem wychodzić do szkoły. Kończyłem o 3.30 i wtedy udawałem się do domu aby odrobić lekcje. O 6.30 biegłem w góry, bo tam mieszkał mój Mistrz Białego Żurawia. Zajmowało mi to około czterdziestu minut. Wtedy zaczynałem trening. Kiedy wracałem do domu, była dziesiąta, a wtedy ćwiczyłem jeszcze godzinę. Chciałem zadowolić mojego Mistrza. Wtedy było o to trudno. Jeśli Mistrz nie był zadowolony, nie uczył cię, a było mnóstwo konkurencji. Trenowałem, aby następnego dnia pokazać mu najlepsze na co było mnie stać. Tak więc o jedenastej brałem prysznic i kładłem się spać. Rano zaczynałem od początku i szedłem na Taiji. To trwało aż poszedłem do college”u. Ludzie pytali kiedy śpię. To dlatego tak naprawdę poszedłem do szkoły średniej. Kładłem przed sobą książkę na biurku i zasypiałem. Mój przydomek w szkole średniej brzmiał „Śpiący Robak”, ale nikt nie wiedział, dlaczego byłem zawsze taki zmęczony. Jeśli by pytali, odpowiedziałbym, „Nocami muszę pracować dla rodziny”. 

QM: Kiedy dokładnie zacząłeś pisać swoje książki?

Yang Jwing Ming: Po ukończeniu studiów zostałem w Purdue i przez następne dwa lata kontynuowałem badania po-doktoranckie, potem dostałem pracę. Pracowałem przez dwa lata, ale w tamtych czasach gospodarka była w złym stanie i z tego powodu kompania zwolniła 20 000 pracowników. Byłem młodszy, więc zostałem jednym z pierwszych, którzy musieli odejść. Potem pojechałem do Bostonu i znalazłem inna pracę dla mniejszej firmy. Mieliśmy dwadzieścia do dwudziestu pięciu projektów. To było zbyt wiele i nigdy nie mogłeś skończyć. Musiałeś pracować naprawdę ciężko cały dzień, a szef cały czas stał z tyłu i naciskał. To mnie złościło. Pierwszego stycznia 1984 roku poszedłem do jego biura i powiedziałem, że rezygnuję. Podskoczył i zapytał dlaczego, a ja powiedziałem, „To proste, nie lubię cię”. Potem wyszedłem. Później zacząłem pisać książki, ponieważ musiałem znaleźć sposób na przetrwanie. Tak więc w 1984 roku zacząłem pisać pierwszą książkę, którą opublikowałem sam. Przedtem napisałem cztery książki, które zostały opublikowane dla mnie, ale te książki napisałem tylko dla zabawy, dla siebie. Miałem już wtedy czteroletnie doświadczenie w pisaniu książek, więc pomyślałem, „Może mogę przetrwać polegając tylko na sobie”. Rzuciłem więc pracę i kontynuowałem pisanie i publikowanie na własną rękę. Od tamtej pory wszystko się rozrasta i rozrasta. 

QM: Jak do tego wszystkiego wszedł Qigong?

Yang Jwing Ming: W Chinach, każdy styl sztuki walki trenuje Qigong, tak więc pierwszy Qigong, którego się uczyłem pochodził z Białego Żurawia. Wtedy byłeś zobligowany do nauki Qigongu; nie wiedziałeś nawet, że to był Qigong, jako że mistrz nigdy ci o tym nie mówił. W gruncie rzeczy wielu chińskich mistrzów nie wiedziało, czym był Qigong, ale go ćwiczyli. To było bardzo typowe. Kiedy uczył cię mistrz, po prostu za nim podążałeś, nie znałeś teorii, ale powoli uświadamiałeś sobie, że wszystkie te ruchy regulowały ciało, umysł i oddychanie, to był Qigong. Kiedy poszedłem na Taiji, znowu spotkałem się z Qigongiem, tyle że tym razem mistrz nam o tym powiedział. Kiedy poszedłem na Długą Pięść, mój mistrz nie uczył żadnego Qigongu. Tak więc moje podstawy w Qigong pochodzą z Białego Żurawia i Taiji. Bazując na tych podstawach ćwiczyłem, zbierałem informacje i badałem. 

QM: Więc przechodziłeś taki sam proces Qigong jak w Taiji?

Yang Jwing Ming: Tak, ten sam proces. Widzisz, było kilka rzeczy, na których się skupiłem; jedną było Taiji i drugą Qigong. Teraz są trzy rzeczy, z których jestem najbardziej znany bazując na moich publikacjach. Pierwszą jest Qigong, drugą jest Taiji i trzecią Qin Na. Z tym, że Qin Na pochodzą z Białego Żurawia, Długiej Pięści i tego, czego nauczyłem się samodzielnie. 

QM: Jak zapatrujesz się na Stany Zjednoczone, czy zajęcia ciągle są popularne?

Yang Jwing Ming: W Stanach ludzie nie wykazują wystarczającego poświęcenia w porównaniu na przykład do uczniów w Polsce. Dziesięć lat temu pojechałem do Polski i znalazłem tam nauczyciela, który uczył się z mojej książki o Długiej Pięści przez pięć lat. Nie wiem, skąd ją miał, ale kiedy tam pojechałem, posiadał ją od pięciu lat i miał dwustu uczniów! Przetłumaczył każde słowo mojej książki na język polski, ale kiedy pokazał mi książkę wyglądała jak nowa! Powiedział, że był dotykana przez przynajmniej setkę ludzi. Później zobaczyłem, jak oni obchodzili się z książką, traktowali ją jak Biblię i otwierali ją ostrożnie i delikatnie. To mnie poruszyło i powiedziałem, „Wy naprawdę chcecie się uczyć; nie ma problemu. Wybierz dwunastu uczniów. W czasie, kiedy tu jestem, będę ich nauczał. „Podzieliłem ich na sześć grup i każdej parze pokazałem jedną rzecz. Zanim wyjechałem powiedziałem im, żeby wymienili między sobą to, czego się nauczyli i że w następnym roku przyślę tu instruktora, aby to sprawdził. Umiejętności zostały przekazane. Po dziesięciu latach mamy około jedenastu szkół i blisko tysiąc uczniów. Jeśli chodzi o jakość, są prawdopodobnie najlepsi, lepsi niż Amerykanie, ponieważ to doceniają. Ale teraz to wszystko staje się dla nich coraz prostsze, szczególnie, że nie ma już Partii Komunistycznej. Właściwie, kiedy po raz pierwszy tam pojechałem zaproszenie zostało wystosowane z Polskiej Partii Komunistycznej! Leciałem z Nowego Jorku i miałem trochę wolnego czasu, więc zaszedłem do nowojorskiego China Town. Kiedy przechadzałem się tam i z powrotem, kupiłem kilka pomarańczy i włożyłem je do mojej torby. Kiedy wylądowaliśmy w Polsce, czekał na mnie kierowca taksówki, który był właściwie jednym z uczniów. Podczas jazdy ciągle miałem jeszcze kilka pomarańczy, więc dałem mu jedną. To było naprawdę zabawne, ponieważ on tylko na nią patrzył i ją wąchał. Powiedziałem, „To jest pomarańcza.” Odpowiedział, „Wiem, ale nigdy przedtem żadnej nie widziałem.” Partia Komunistyczna była tak biedna, że nie stać ich było na żaden import. Ludzie widzieli zdjęcia pomarańczy, ale żadnej nie dotykali ani nie wąchali! Byli tacy biedni, ale dzisiaj, kiedy jedziesz do Polski, widzisz pomarańcze i banany na ulicach; wtedy to było niemożliwe. Wszystko zmieniło się tak bardzo; ich duch też spada. Teraz mają więcej luksusów, ale mniej ducha. 

QM: Czy uważasz, że stosunek do treningów na Tajwanie zmienił się?

Yang Jwing Ming: Kiedy ćwiczyłem na Tajwanie, duch ludzi był wielki, ponieważ wszyscy byli biedni. Teraz pytam mojego Mistrza czy nadal uczy, a on mówi, „Nie”. Kiedy zapytałem, dlaczego nie, powiedział, „Dzisiejszych uczniów trzeba zadowalać.” W starożytnych czasach uczniowie błagali nauczyciela, żeby ich uczył, dzisiaj mistrz musi błagać uczniów, żeby ćwiczyli. Wszystko się zupełnie zmieniło. W przeszłości Mistrz bił cię kiedy popełniałeś błędy. Dzisiaj uczeń pozwałby cię do sądu. 

QM: Czy podejście uczniów czyni cię konserwatywnym, kiedy nauczasz?

Yang Jwing Ming: Z początku takie sytuacje mnie złościły. Ale kiedy się nad tym zastanawiam – ludzie są ludźmi. Kłamią, oszukują i próbują uzyskać tyle udogodnień, ile się da. Kiedy znajduję kogoś, komu nie ufam, wtedy zwalniam tok nauczania i to sprawia, że bardziej doceniam ludzi, którym ufam. Kiedy im ufam, uczę ich wszystkiego. Tak więc teraz jestem bardziej ostrożny, bo zdałem sobie sprawę, że Ameryka jest zaskarżającym krajem. Ludzie oskarżają się o co tylko się da, nie ma takiej rzeczy, jak lojalność ponieważ oni nie są w tym kierunku wykształceni. 

QM: Wspomniałeś wcześniej, że byłeś w Chinach. Czy po to, aby trenować?

Yang Jwing Ming: To było dwa lata temu. Pojechałem tam z moim przyjacielem Mistrzem Liangiem. Byliśmy współautorami książek o Hsingyi i Bagua. On jest trenerem z Sichuan, ma bardzo dużą wiedzę i obecnie mieszka w Kanadzie. Rozmawialiśmy i on powiedział, „No dobrze, to, czego uczymy naszych amerykańskich uczniów nie jest takie złe, ale kto to oceni? To nie my oceniamy, ale powinniśmy pozwolić chińskiemu sędziemu sprawdzić ich jakość. „Więc zdecydowaliśmy się skierować zespół do Chin turystycznie, a jednocześnie wystąpiliśmy w dziesięciu czy jedenastu dużych miastach. Potem pojechaliśmy do Szanghaju i wzięliśmy udział w dużym konkursie. Szanghaj organizuje duży międzynarodowy konkurs, w którym bierze udział trzydzieści osiem różnych krajów. Do zdobycia były pięćdziesiąt dwa medale i nasza amerykańsko – kanadyjska drużyna zdobyła czterdzieści dwa. Z dwunastu trofeów wywieźliśmy osiem. Zdobyliśmy trofeum Grand Champion, ale było tak ogromne, że nawet nie mogliśmy zabrać go do domu. Więc wszyscy się na nim podpisaliśmy i oddaliśmy drużynie Wushu z Sichuan na pamiątkę. Z Szanghaju pojechaliśmy do Sichuan, bo to jest rodzinne miasto Mistrza Lianga. Później podążyliśmy w dół rzeki Jangcy; spotkaliśmy również profesjonalnych artystów wojennych, więc porozmawialiśmy z nimi i mogliśmy zobaczyć postęp w Chinach oraz zobaczyć, jak dobrzy byli w tym, co robili. 

QM: Jakie masz poglądy na temat nowoczesnego Wu Shu?

Yang Jwing Ming: Jedną rzeczą, która mnie smuci w stosunku do drużyn Wu Shu organizowanych przez rząd jest to, że oni nie potrafią walczyć. Jest też drużyna San Sau i oni nie wiedzą nic na temat Wu Shu. Dla mnie obie te rzeczy powinny istnieć razem, ale oni się odseparowali i został z tego tylko sport. Kiedy pojechałem na wieś zobaczyłem, że ostało się tam wiele tradycyjnych umiejętności i że ćwiczono tam naprawdę ciężko, ale za każdym razem kiedy idziesz na stronę rządową to jest zawsze nowoczesne Wu Shu. Oni również ciężko ćwiczą, ale po prostu nie tak, jak powinni. Wszystko co robią to kosmetyka.  

QM: Czy możesz powiedzieć, że oni zgubili swoje korzenie?

Yang Jwing Ming: Tak, zgubili, chociaż korzenie są ciągle ukryte na wsi. Przez ostatnie kilka lat, co ciekawe, kontynent stara się je odzyskać. Teraz, za każdym razem, kiedy stajesz do zawodów, musisz zaprezentować jedną tradycyjną umiejętność. Rząd stara się odzyskać tradycyjne umiejętności… Wielu starych mistrzów, z którymi rozmawiałem mówiło, „Nie, nie możemy ufać rządowi.”, ponieważ wcześniej byli przez niego niemile doświadczani. Podczas Rewolucji Kulturalnej tak wielu słynnych artystów wojennych zostało zachłostanych na śmierć przez Czerwoną Gwardię, więc dlaczego niby mieliby respektować rząd? Ojciec Mistrza Lianga był znanym biznesmenem i miał powiązania z Rządem Changkaishek’a, więc kiedy zaczął się czas Czerwonej Gwardii, chcieli zabić Mistrza Lianga. Mistrz musiał uciekać i ukrywać się w górach przez dziesięć lat, aż Rewolucja się skończyła; inaczej on też by zginął. To było szaleństwo. 

QM: Na podstawie swoich podróży – czy są jacyś mistrzowie, którzy wyróżniają się spomiędzy innych?

Yang Jwing Ming: Ciężko powiedzieć. Każdy mistrz ma inny wpływ. Osobą, która naprawdę mi zaimponowała, był człowiek, którego spotkałem w Chinach. Miał dziewięćdziesiąt lat. Zanim dotarliśmy na miejsce on stał na lotnisku i czekał na nas przez dwie godziny. Kiedy zeszliśmy do niego, każdemu z nas się ukłonił i uściskał dłoń. On jest z pokolenia Mistrza mojego Mistrza. Kiedy wieczorem występowaliśmy podszedłem do niego i zacząłem błagać, żeby też wystąpił. Powiedział, „OK, żaden problem”. Wstał i… wow! Wystąpił. Wszystkie ruchy i Fajing były takie czyste w wieku dziewięćdziesięciu lat! On nie chodził jak dziewięćdziesięciolatek, ale wyprostowany i silny, jak młodzik. Bardzo zaimponował mi swoim wiekiem, duchem i pokorą. Podczas naszego występu zdarzyła się jedna zabawna rzecz. Moja szkoła występowała w tradycyjnym stylu; kiedy on to zobaczył podszedł do nas i powiedział, „Jestem naprawdę szczęśliwy, że to nadal istnieje. Na w Chinach już się tego nie widzi, chociaż ciągle ćwiczymy w ten sposób na Tajwanie!”. Mój Mistrz był z nami i wyglądał na bardzo zadowolonego! Jedno zdanie od przedstawiciela starszej generacji jest ważniejsze niż sto ze strony publiczności, ponieważ to on jest ekspertem; dla mnie samego była to wielka zachęta. Był wspaniały; teraz ma dziewięćdziesiąt dwa lata. 

QM: Mówiłeś wcześniej, że style tradycyjne istnieją ciągle na wsi chińskiej. Czy mógłbyś powiedzieć, że jest wielu ukrywających się tam mistrzów tych styli?

Yang Jwing Ming: Oni się ukrywają, ale ciągle ćwiczą. Pytanie brzmi: jeśli ci mistrzowie są w wieku osiemdziesięciu lub dziewięćdziesięciu lat, ile mogą nauczyć? Rozmawiałem z wieloma mistrzami i oni mówili, że to dzisiejsze dzieciaki się zmieniły. Ich umysły były nastawione na rock’n’rolla i aerobik. Znalezienie kogoś, kto ćwiczyłby w tradycyjny sposób jest trudne i wielu starych mistrzów zniechęca się tym. Z tego powodu W Chinach powołano do życia Wushu Investigating Team. Oni jeździli do różnych zakątków Chin i rejestrowali na taśmie wideo wszystkich mistrzów, jakich tylko mogli znaleźć, aby wypróbować i zachować esencję tych umiejętności. Czy myślisz, że ci mistrzowie naprawdę pokazywali co umieli? Ale jedną dobrą rzeczą jest to, że wszystkie stare style i dokumenty są otwarte i odkryte. Z innej strony o wiele gorsi są ci starzy mistrzowie, którzy wszystko powstrzymują. Chińska filozofia jest dosyć prosta. Jeśli nie znajdziesz dobrego ucznia, po co marnować czas na nauczanie złych; przecież do nich i tak nie trafią żadne nauki. Wielu Amerykanów tego nie rozumie, mówią, „Ach, ci Chińczycy, swoje sekrety trzymają tylko dla siebie!”. Problem tkwi w tym, że oni nie pytają się siebie czy są w stanie się ich nauczyć. W dawnych czasach ludzie trenowali po dwadzieścia albo trzydzieści lat. Dzisiaj ludzie ćwiczą przez pięć lat i nawet nie tak ciężko, jak dawniej. Trenują tylko po kilka godzin tygodniowo, może sześć. Jak to można porównać z sześcioma godzinami dziennie? Mówisz „zatrzymywać sekrety”, ale nawet jeśli będę ich uczył, nie zrozumiałbyś. Tak więc umiejętności giną. Ilu uczniów może znaleźć mistrza, a ilu mistrzów może znaleźć ucznia, który zdecyduje się na dziesięć lat ciężkiej pracy? Kiedyś uczeń i mistrz mieszkali razem. Dzisiaj nie, więc esencja sztuki będzie ginąć z powodu innego stylu życia. Najważniejszą rzeczą dla mojego umysłu jest to, że ta sztuka musi się rozprzestrzeniać. Jeśli jest powstrzymywana, nie może zostać zachowana. Sztuki walki były praktykowane w Chinach przez tysiące lat, były tworzone przez setki tysięcy ludzkich umysłów, ludzi którzy spisali swoje doświadczenie w starych dokumentach; dlaczego więc trzymać to w sekrecie? Najlepszą drogą do podtrzymania tego jest dzielenie się tym tak, że każdy może się tego uczyć, ponieważ dzisiaj wiele rzeczy się zmieniło. Dlatego wszystko tłumaczę. Zbieram wszystko na temat Taiji, Qigongu i tłumaczę to. Z tego powodu wielu ludzi mnie nienawidzi. Uważają, że jestem zdrajcą i że sprzedaję chińskie sekrety ludziom z zewnątrz. Ale ja myślę, że mam słuszność. W celu podtrzymania chińskiej kultury to właśnie powinienem robić. Mój Mistrz Białego Żurawia, Mistrz Zeng Jin Zao, uczył się przez dwadzieścia trzy lata u swojego mistrza aż ten zmarł. Żyli razem przez dwadzieścia trzy lata i jego sztuka była wspaniała, a wiedza bardzo głęboka. Ja uczyłem się od niego przez trzynaście lat i nie osiągałem nawet połowy tego, co on. Nie dlatego, że nie chciał mnie uczyć. Nie osiągnąłem jeszcze poziomu, na którym on mógłby mnie uczyć. Co się stało? Umarł i zabrał to wszystko ze sobą. Niektórzy z moich kolegów poszli dalej niż ja, ale nad tym pozostawało jeszcze o wiele więcej. Kiedy rozmawiamy powyżej pewnego poziomu gubimy się. Nie rozumiemy. W 1979 roku, kiedy wróciłem do Tajwanu poszedłem na grób mojego Mistrza i po prostu siedziałem tam patrząc na niego przez dwie godziny. Nie wiedziałem co zrobić. Czułem się zagubiony. Zwyczajnie siedziałem tam i myślałem o przeszłości, kiedy miałem piętnaście lat. Byłem bardzo zasmucony; tam było pochowane wszystko. Kiedy siedziałem przed jego grobem powiedziałem sobie, że spiszę wszystko, czego mnie nauczył. Nie chciałem, aby to zginęło. Kiedy wróciłem, zacząłem pisać książkę o Qin Na, a teraz wychodzi książka o Białym Żurawiu. Zacząłem pisać o wszystkim, co wiedziałem. 

QM: Więc śmierć twojego Mistrza była odpowiedzialna za twoje owocne pisarstwo?

Yang Jwing Ming: Tak, tak myślę; myślę, że jego śmierć otworzyła mi umysł. Nagle zdałem sobie sprawę, że to wszystko może nagle zginąć. 

QM: Czy jest twoją ambicją przekazanie wszystkiego, co wiesz i pisanie o tym?

Yang Jwing Ming: Moją ambicją jest próbowanie zamienienia chińskiej kultury i filozofii dotyczącej sztuk walki czy Qigongu na język zachodni. To moje marzenie i wierzę, że jest to moja życiowa misja. Z tego powodu mam tak wielu przyjaciół. Ludzie z zachodu naprawdę doceniają chińskie sztuki bardziej niż Chińczycy. Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. W dzisiejszych Chinach – popatrz, jak bardzo doceniają chińską kulturę – ignorują ją i jednocześnie chcą kultury zachodniej. Uczą się materialnej strony. 

QM: Czy myślisz, że kiedy będą w pełni „uzachodnieni” wrócą do swojej kultury?

Yang Jwing Ming: Tak, myślę, że wrócą. Widzisz, to jest Yin i Yang. 

QM: Jak daleko poszedłeś w swoich marzeniach?

Yang Jwing Ming: Nie wiem. Problem tkwi w tym, że im dalej pójdę, tym większe będzie marzenie. To właśnie jest bycie człowiekiem. Siedzę w błocie. Po prostu się zapadam, nie mogę wyjść. Pewnego dnia będę musiał wyjść i pójść w góry – pewnego dnia – ale teraz siedzę w błocie.


Polecane dla Ciebie

Trening sztuk walk

Wielu ludzi ćwiczy dziś różne sztuki walki, ale tylko nieliczni potrafią dostrzec i zrozumieć prawdziwe znaczenie treningu….

Czytaj dalej…